Wielkie Derby Śląska wracają do Zabrza. Historia meczów ligowych z Ruchem

Przerwa w ligowej rywalizacji podczas której nasza reprezentacja nie uraczyła nas udanymi występami, dobiegła końca i w najbliższy weekend piłkarze rozpoczną rywalizację w ósmej kolejce rozgrywek ekstraklasy, w której niewątpliwym hitem będą Wielkie Derby Śląska. W tym sezonie szczególne, bowiem odwieczny rywal przyjeżdza do Zabrza po siedmioletniej przerwie!
Górnik rozegrał z Ruchem dotychczas 121. oficjalnych meczów. Jutro w lidze zmierzymy się po raz 106. Dlatego też w poniższym opracowaniu koncentrujemy się właśnie na meczach ligowych.
Rywal z najwyższej półki
W 1955 roku Górnik zaledwie po siedmiu latach od założenia klubu awansował do grona najlepszych. W pierwszym, historycznym meczu sezonu 1956 los skojarzył nasz zespół z najlepszym wówczas polskim klubem, ośmiokrotnym mistrzem kraju. Trudno było sobie wymarzyć lepszego rywala na starcie niż „niebiescy”. 18 marca na stadionie w Zabrzu 25 tysięcy widzów było świadkami tego pasjonującego pojedynku. Już w siedemnastej minucie Górnik prowadził 2:0 po dwóch golach Edwarda Jankowskiego. Dziesięć minut później goście za sprawą Alszera zdołali zmniejszyć to prowadzenie, ale szesnaście minut przed końcem rywalizacji „trójkolorowi”, którzy cały czas atakowali, postawili przysłowiową kropkę nad „i” po główce Manfreda Fojcika, pieczętując inauguracyjne zwycięstwo. Tak rozpoczęła się historia. Bardzo szybko, bo już jesienią 1957 roku nasz zespół zanotował pierwszy tryumf na boisku w Chorzowie.
Zacięta rywalizacja
Przez kilkanaście najbliższych lat, a dokładnie do zakończenia sezonu 1971/72, kiedy obydwa kluby zrównały się w liczbie zdobytych mistrzostw, mając na koncie po dziesięć tytułów, w każdym sezonie rywalizacja pomiędzy tymi klubami była zacięta. Jednak w tamtych siedemnastu sezonach Ruch tylko czterokrotnie zdołał na mecie sezonu wyprzedzić Górnika: w 1956, 1960 1967/68 i 1969/70. Również w bezpośrednich spotkaniach w tamtym okresie górą byli zabrzanie, którzy triumfowali w siedemnastu z trzydziestu czterech rozegranych meczów. M.in. trzykrotnie padł rezultat 4:1 - raz w Chorzowie gdzie fantastycznie zagrał Włodzimierz Lubański, autor wszystkich goli. Ale w 1966 roku przydarzyła się naszym piłkarzom bolesna porażka przy Cichej, kiedy Ruch zwyciężył 5:1. Padało wówczas sporo goli i średnia na mecz była naprawdę imponująca wynosząc 3,2.
Przyszli „na Lubańskiego”
Sezon 1973/4 był dla obu drużyn udany. Od początku zespoły były w ścisłej czołówce ligowej tabeli. Wiosną stało się jasne, że mistrzowski laur na mecie odbierze jedna z tych ekip. 7 kwietnia 1974 roku doszło przy Cichej do pojedynku na szczycie. Gospodarze wówczas otwierali tabelę mając cztery punkty przewagi nad Górnikiem. Na chorzowskim stadionie jak podawała prasa, zjawiło się czterdzieści tysięcy kibiców! Oczywiście wszyscy stawili się aby dopingować swoich, ale to spotkanie było szczególne. Dokładnie po dziesięciu miesiącach od pamiętnej kontuzji w meczu Polska – Anglia, po raz pierwszy na murawie miał pojawić się Włodzimierz Lubański! To była ikona polskiego futbolu, piłkarz szanowany na wszystkich stadionach. Kibice w Chorzowie przyszli także dla niego. Niestety, Górnik przegrał 0:3 a Lubański zagrał tylko 45 minut. Jeszcze nie był gotowy do gry, na następny mecz musiał poczekać prawie rok… I jeszcze ciekawostka: w latach 1976-1983 w dwunastu kolejnych spotkaniach piłkarze Ruchu nie zdołali pokonać Górnika.
Na dwóch biegunach
Po zdobyciu dziesiątego tytułu skończyły się sukcesy Górnika, następowała zmiana warty a większość nowych piłkarzy nie reprezentowała klasy poprzedników. Dopiero w sezonie 1984/85 „Trójkolorowi wrócili na szczyt. Natomiast chorzowianie radzili sobie dobrze i do dziesięciu tytułów mistrzowskich dorzucili jeszcze trzy. Aczkolwiek w sezonie 1977/78 obydwa zespoły były mocno zagrożone degradacją. Po dwudziestej piątej kolejce Ruch i Górnik zamykały ligową tabelę. W następnej „niebiescy” przyjeżdżali na Roosevelta. Wtedy nasz zespół wygrał 2:0, spychając chorzowian na ostatnie miejsce. Jednak to nasi rywale zaliczyli wtedy świetną końcówkę, wygrywając kolejne cztery mecze i to „trójkolorowi” po raz pierwszy opuścili grono najlepszych… Na szczęście tylko na jeden sezon. Przez kolejnych kilka lat budowano w Zabrzu nowy zespół. W premierze sezonu 1983/4 Ruch dopiero po raz pierwszy w historii zdołał wywieźć z Roosevelta komplet punktów.
Najważniejszy mecz
W 1985 roku nasi piłkarze zdobyli jedenasty tytuł mistrzowski. Ten sukces powtórzyli w trzech kolejnych sezonach. „Niebiescy” plasowali się wtedy w połowie ligowej stawki ale w sezonie 1986/87, kiedy Zabrze świętowało trzynastego „majstra”, w Chorzowie nastąpiła żałoba. Po raz pierwszy w swojej historii Ruch spadł z I ligi… I zdarzyło się to w niecodziennych okolicznościach. W meczu barażowym o utrzymanie się w lidze z Lechią Gdańsk (1:2) bramkę dla gości zdobył bramkarz „niebieskich” Janusz Jojko wrzucając sobie piłkę do siatki! Kolejny sezon chorzowianie spędzili na drugim froncie a Górnik świętował czternasty tytuł i w tym momencie o jeden wyprzedził zespół z Chorzowa, który tytułów w swojej kolekcji miał trzynaście. W kolejnym sezonie kibice mogli ponownie oglądać Wielkie Derby Śląska. Faworytem do tytułu byli „trójkolorowi” ale beniaminek mocno „mieszał” w ligowej czołówce, sadowiąc się zaraz za liderem – Górnikiem. Po dwudziestej czwartej kolejce obydwa zespoły zamieniły się miejscami! Przed dwudziestą siódmą jedni i drudzy mieli na koncie po 43 punkty. I właśnie wtedy doszło do meczu na szczycie. Zabrzański stadion dosłownie pękał w szwach, wszyscy wiedzieli, że za dwa tygodnie to właśnie jeden z tych zespołów zdobędzie mistrzostwo… Już w szóstej minucie Gęsior zdobył bramkę dla gości, ale kilkanaście minut później wyrównał Ryszard Cyroń i pierwsza odsłona zakończyła się remisowo. Po zmianie stron przeważał Górnik, ale w pięćdziesiątej szóstej minucie gry Szewczyk został nieprawidłowo powstrzymywany w polu karnym przez Mirosława Szlezaka i arbiter wskazał na „wapno” . Krzysztof Warzycha w takich sytuacjach nie pudłował, choć Józef Wandzik był bliski obrony tego strzału. Kiedy zegar wskazywał osiemdziesiątą szóstą minutę, szarżę Cyronia powstrzymał w polu karnym Fornalik i sędzia podyktował rzut karny. Jednak poszkodowany nie potrafił przechytrzyć bramkarza Ruchu i już do końca rywalizacji ten niekorzystny wynik się nie zmienił. W tym sezonie mistrzostwem cieszył się Chorzów.
Nowe czasy, nowa rzeczywistość
Po roku 1989 zmieniły się w kraju realia i m.in. mocno ucierpiał sport. Kluby związane z przemysłem przede wszystkim ciężkim, co na Śląsku było regułą, musiały z dnia na dzień radzić sobie same. Górnikowi na początku lat 90-tych pomimo tych problemów szło całkiem dobrze. W 1994 roku mistrzostwo przekreślił skandaliczny mecz z Legia w stolicy. Po tym wydarzeniu była już tylko przeciętność. Co prawda sezon 2017/18 zespół zakończył na czwartym miejscu, jednak wcześniej dwukrotnie spadał z ekstraklasy. W Chorzowie sytuacja był bardziej dynamiczna bowiem Ruch co prawda zdobył wicemistrzostwo i trzykrotnie brąz, jednak piłkarze z Cichej aż trzykrotnie zaznawali goryczy degradacji, nawet do III ligi, spędzając od mistrzowskiego sezonu 1988/89 poza ekstraklasą aż 11 sezonów. Wiosną tego roku w tabeli wszechczasów stracił trzecie miejsce na rzecz Górnika.
Ostatnie ligowe spotkanie obydwu ekip było bardzo pamiętne, bowiem „niebiescy” byli naszym rywalem 21 lutego 2016 roku, kiedy uroczyście oddawano do użytku nowy stadion. Niestety, nie była to udana inauguracja, ponieważ goście byli w tym meczu zespołem lepszym, zwyciężając 2:0…
Natomiast ostatni oficjalny mecz z naszym piątkowym rywalem miał miejsce w Chorzowie w ramach rozgrywek o Puchar Polski. 1 września 2022 roku w obecności dziewięciu tysięcy trzystu widzów, nasi gracze wyeliminowali gospodarzy z dalszych rozgrywek zwyciężając 1:0 po celnym trafieniu Rafała Janickiego.
Ligowe mecze Górnika z Ruchem w liczbach:
- W Zabrzu: 53 mecze 29-19-5 bramki 92:42
- W Chorzowie: 52 mecze 12-16-24 bramki 55:74
- Razem: 105 meczów 41-35-29 bramki 147:116
Autor: Marek Dziechciarz
Foto: Archiwum Górnika Zabrze (na zdjęciu Włodzimierz Lubański strzelający bramkę w meczu z Ruchem)