Górnik ZabrzeOfficial Site
Ekstraklasa
http://weglokoks.com.pl/index.php/pl/https://sprbt.pl/1948-SUPERBEThttps://capellisport.eu/

Hubert Kostka skończył 83 lata

27/05/2023 08:33 Autor: Górnik Zabrze powrót do listy
Hubert Kostka skończył 83 lata

Być może nigdy nie usłyszelibyśmy o Hubercie Kostce, gdyby nie fakt, że raciborska Unia miała kłopoty z bramkarzami. Ten czołowy wówczas II-ligowy klub (odpowiednik dzisiejszej I ligi) postanowił przeprowadzić zaciąg wśród sportowców z pobliskich miasteczek i wsi. Wieść o tym dotarła do młodego napastnika i jednocześnie podpory zespołu koszykówki - LZS Markowice (dzisiaj jest to dzielnica Raciborza). Kostka nie zważał na to, że brak mu bramkarskiego doświadczenia i zgłosił się na testy, które wypadły dla niego bardzo dobrze. Był rok 1958.

Pogodził naukę ze sportem

Młody Kostka był już po maturze i rozpoczął studia na Wydziale Górniczym Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Pogodzić uprawianie sportu z nauką nie było łatwą sprawą. Z Markowic do Gliwic jest 60 kilometrów i kilka razy w tygodniu młody piłkarz musiał tę trasę pokonywać, bo na uczelni nikogo nie interesował fakt, że jest bramkarzem drugoligowego zespołu piłkarskiego. W tej ciągłej pogoni pomiędzy uczelnią, boiskiem, pociągami i autobusami, myślał często o zakończeniu sportowej kariery. Co ciekawe - w Unii Kostka w większości trenował sam i to trenował tak, że został pierwszym bramkarzem!

Górnik

W 1959 roku raciborskiemu zespołowi zabrakło zaledwie jednego punktu do awansu do I ligi. Tak dobry wynik był m.in. zasługą solidnego goalkeapera. Rok później do mieszkania Kostki zapukali działacze zabrzańskiego Górnika, którym gra młodego bramkarza bardzo przypadła do gustu, a ten błyskawicznie podjął decyzję. Kto nie chciałby zagrać w zespole Mistrzów Polski? A poza tym z Zabrza do Gliwic to tylko kilkanaście przystanków tramwajowych. Na debiut nie czekał długo. 19 marca 1961 roku zmienił po przerwie bramkarza Szołtyska i Górnik pokonał Zagłębie Sosnowiec 4:1. Co ciekawe, w pierwszych 9 kolejkach sezonu trener Dziwisz aż siedmiokrotnie korzystał w każdym spotkaniu z obydwu bramkarzy. Ale od meczu z bytomską Polonią rozgrywanego na "Śląskim", Kostka był już tym pierwszym. I zdobył z Górnikiem swój pierwszy mistrzowski tytuł. W 1962 roku zadebiutował w reprezentacji Polski w 78 minucie spotkania z Marokiem w Casablance. To wydarzenie zwiastowało, że utalentowany bramkarz został już dostrzeżony i doceniony przez selekcjonera, a był to czas, kiedy połowa zespołów I-ligowych miała w swoim składzie bramkarzy na miarę reprezentacji.

Konkurent

Powyższe wydarzenia nie zmieniły ani trochę trybu życia Kostki. W dalszym ciągu liczyła się tylko nauka i piłka. Kiedy jadąc na mecz, klubowi koledzy grali w skata, on trzymał głowę w skryptach i podręcznikach. W końcu w 1964 roku został magistrem-inżynierem górnictwa. Do dyplomu "dorzucił" już trzeci tytuł mistrzowski... Górnik w tym czasie brylował na krajowych boiskach i nadchodził czas na to aby pokazać się w Europie. Kadrę zespołu należało wzmocnić i w tak do Zabrza trafił utalentowany Jan Gomola. Teraz Kostka miał konkurencję. Ba, Gomola w 1966 roku zadebiutował w reprezentacji Polski. W ten sposób klub na pozycji bramkarza miał dwóch reprezentantów kraju. Ta rywalizacja dwóch znakomitych bramkarzy obrosła legendą. Co ciekawe, w sezonie 1968/69 w lidze przeważnie bronił Gomola - w reprezentacji w tym samym czasie numerem jeden był Kostka!

Na podbój Europy

Zespół Górnika już od 1961 roku rozgrywał mecze pucharowe na europejskich boiskach. Układało się różnie. Debiut w Tottenhamem wypadł udanie (4:2), jednak w rewanżu Kostka musiał aż osiem razy wyjmować piłkę z siatki. Potem były niezapomniane mecze z Austrią Wiedeń, praską Slavią i Duklą, jednak największe sukcesy związane są z nazwiskiem Gezy Kaloscaya, który uczynił z Górnika zespół europejskiego formatu. W sezonie 1966/67 Górnik wyeliminował kijowskie Dynamo i nieznacznie uległ późniejszemu triumfatorowi PEMK - Manchesterowi United. Te cztery mecze Kostka określa, jako jedne z najlepszych w całej karierze. Trzy lata później, kiedy Zabrzanie osiągają finał PEZP, w większości spotkań broni Kostka. Wielkie chwile przeżywa również podczas występów w reprezentacji. Bryluje w zwycięskich pojedynkach z mocnymi zespołami Belgii, Holandii i Bułgarii. Jednak największe sukcesy jeszcze przed nim...

Olimpiada

Sezon 1970/71 przyniósł Górnikowi dziewiąty tytuł mistrzowski i piąty Puchar Polski. Jednak w bramce klubu i reprezentacji gra przede wszystkim Gomola. Jesienią 1971 roku bramkarz odnosi kontuzje i na posterunek wraca Kostka. To z nim Polacy kończą zwycięskie eliminacje olimpijskie i uzyskują prawo występów na turnieju w Monachium. Kostka ma 32 lata. To dla bramkarza fantastyczny wiek. Nie opuszcza ani minuty, występuje we wszystkich spotkaniach grupowych, w tym pamiętnym z zespołem ZSRR, kiedy po zamachu terrorystycznym ważyły się losy olimpiady. Wreszcie 10 września 1972 roku staje pomiędzy słupkami w tym najważniejszym, finałowym... Co prawda, to Madziarzy otworzyli wynik spotkania, ale koniec należał do naszych piłkarzy. Na piersi wychowanka LZS Markowice zawisł złoty medal olimpijski. Po powrocie do Zabrza nic się nie zmieniło, liga, puchary, rywalizacja z Gomolą i kiedy wielkimi krokami zbliżały się eliminacje do MŚ 1974, Kostka oświadcza, że kończy karierę! Ostatni mecz, zresztą w roli kapitana reprezentacji (po raz trzeci w karierze) rozgrywa jesienią 1972 roku (3:0 z Czechosłowacją). A we wrześniu 1973 roku w meczu z Ruchem po pierwszej połowie spotkania żegna się z kibicami. W drugiej zastępuje go odwieczny rywal - Jan Gomola, który pół roku później również pożegna się z Górnikiem.

Trener

Kostka zakończył karierę definitywnie. Wiedział, że następnym etapem jego życia, będzie kariera trenerska. W 1975 roku ukończył katowicką Akademię Wychowania Fizycznego. Pierwsze trenerskie kroki stawiał w kadrze prowadzonej przez Kazimierza Górskiego. Odpowiadał za szkolenie bramkarzy. Wielka forma, jaką prezentował w RFN Jan Tomaszewski to jego zasługa. Wiele skorzystał z rad bramkarza  węgierskiej "złotej jedenastki" , którego spotkał w Górniku - Gyuli Grosicsa, którego uważał za wzór do naśladowania. To właśnie on otworzył Kostce oczy na rzeczy, o których wcześniej nie miał pojęcia. Jednak na sam turniej do Niemiec nie pojechał. Zabrakło miejsca bo w ekipie zaroiło się od działaczy, których nikt nie znał. Równocześnie Kostka zajął się trenowaniem ekip młodzieżowych Górnika, podjął również pracę z seniorami w Walce Zabrze. W 1976 roku rozpoczął pracę w Górniku w roli pierwszego trenera. To był zespół, w którym występowali jeszcze jego koledzy z boiska: Szołtysik, Gorgoń, Deja, Wieczorek. I z tym teamem zdobył brąz. Następny sezon nie był już taki dobry. Po 19 meczach Górnik był jedenasty, mając tylko 2 punkty przewagi nad ostatnią w tabeli Pogonią. Po zwycięskim meczu z Widzewem, wezwał go prezes Klonowski i zakomunikował, że już w Górniku nie pracuje! Nie było tajemnicą, ze Kostka nie był w najlepszych relacjach ze starszymi piłkarzami Górnika, lecz jak wieść niosła, za tą decyzja stał Jan Szlachta. Następca - Władysław Żmuda nie uratował zespołu przed degradacją a Kostka znalazł nowego pracodawcę - Szombierki Bytom - zespół zmierzający do drugiej ligi. I z tym zespołem, bardzo wyrównanym, właściwie pozbawionym gwiazd zdobył mistrzostwo, co było chyba największą sensacją w historii ligowej piłki. W następnym sezonie zdobył "brąz", co pokazało umiejętności i jakość pracy trenera. To w Bytomiu odkrył talent Marka Koniarka. W 1983 roku zaliczył półroczną przygodę w Sosnowcu. Utrzymał co prawda zespół w lidze, jednak rozbieżności w poglądach na futbolowy profesjonalizm pomiędzy trenerem a tamtejszymi działaczami była zbyt duża.

Przywrócił Górnikowi dawny blask

Górnik tymczasem egzystował w środku tabeli, grając nieefektowny i bezbarwny futbol. W 1984 roku stery zabrzańskiego klubu przejął po Szlachcie Marian Polus. I do pracy w Górniku powrócił Kostka. Sezon zakończył na czwartym miejscu. I właściwie z tym samym zespołem zdobył rok później mistrzostwo, którego losy ważyły sie aż do końcowych minut ostatniej kolejki spotkań. Wrócił do Zabrza w glorii. Dziesiąte mistrzostwo Polski Górnik wywalczył z Kostką w bramce, jedenaste - po 13 latach, z Kostką na trenerskiej ławce. W następnym sezonie trener powtórzył sukces i... zakończył pracę w Zabrzu. To były wielkie lata dla klubu. Bywały przy Roosevelta mecze, na które brakowało biletów. Górnik grał widowiskową, efektowną piłkę. Ta gra, to był znak firmowy trenera Kostki.

W Szwajcarii

W roku 1985. Górnik grał z Young Boys Berno w Pucharze Intertoto, łatwo zwyciężył 3:0. Szwajcarów prowadził Polak, Aleksander Mandziara. Na pomeczowym bankiecie zaczepił Kostkę wiceprezydent Young Boys i zaproponował Kostce pracę. Trzy tygodnie później przy okazji meczu rewanżowego podpisano umowę, która miał obowiązywać od nowego sezonu, czyli za 10 miesięcy. Ale Yang Boys zdobyli mistrzostwo i Szwajcar zdecydował, ze nie może w takim momencie zmienić trenera. Ale obiecał, ze znajdzie inny klub i słowa dotrzymał. Na siedem lat, z ośmiomiesięczną przerwę na pracę w Olimpii Poznań przeniósł sie Kostka do Szwajcarii Tam krótko prowadził Aarau (objął zespół po Ottmarze Hitzfeldzie), a najwięcej czasu – w sumie sześć lat – spędził w drugoligowym FC Grenchen. Trener nie ukrywał, że był to bardzo przyjemny okres jego życia, tym bardziej, ze ustawił go również finansowo. Wracając do ośmiomiesięcznej przygody Kostki z Olimpią Poznań, trzeba podkreślić, ze to on poznał się na talencie Jerzego Brzęczka, Grzegorza Mielcarskiego, Grzegorza Króla, Tomasza Dawidowskiego, Marka Zieńczuka i Jarosława Bieniuka.

Powrót do Polski

Wrócił zimą 1994 roku. Po raz trzeci pojawił się w Górniku, zastępując odchodzącego do reprezentacji Henryka Apostela. Zabrzanie liderowali z przewagą czterech punktów nad GKS Katowice i sześcioma nad Legią. W Zabrzu wtedy mocny zespół z siedmioma olimpijczykami z Barcelony. Trener poprowadził zespół w dwunastu ligowych spotkaniach, zanim nie został urlopowany przez prezesa Władysława Kozubala. Górnik spadł na trzecie miejsce, miał tyle samo punktów, co Legia i ŁKS. – Zaczęły się dziwne ruchy piłkarzy. Nie dostawali pensji, więc co tydzień nie chcieli wychodzić na boisko. Po kolejnej sensacyjnej porażce, z Hutnikiem, Kostki już nie było w klubie. Właściwie od tamtego czasu rozpoczęły sie kłopoty Górnika...
Potem była jeszcze praca w Petrochemii Płock, Lechii-Olimpii Gdańsk i Rakowie Częstochowa. W żadnym klubie nie potrafił zostać na dłużej. On, który w latach 70-tych i 80-tych słynął z ciągłości pracy, teraz zmieniał pracę po kilku miesiącach. Przerażał go chaos organizacyjny w nowej rzeczywistości, a przede wszystkim rozprzestrzeniająca się korupcja. Był wychowany w innym świecie, w innej rzeczywistości. Zdał sobie sprawę, że jego pojmowanie profesjonalizmu zdecydowanie rozmija się z nowa polską rzeczywistością. W 2000 roku pomagał jeszcze w Kietrzu, gdzie lokalny biznesmen, Marian Konopka, wymarzył sobie ekstraklasę. Chciał tam wprowadzić Włókniarza, zatrzymał się w drugiej lidze. W lidze, w której nikt nie krył się z tym, że bardziej niż forma piłkarzy liczy się dojście do sędziów i zasobność portfela. Kostka tam nie pasował. Jego ostatni mecz jako trenera też był skażony brudnymi ustaleniami. Po nim się poddał. Nie chciał w tym wszystkim już uczestniczyć. W wieku 60 lat został emerytem.  Mistrz olimpijski z Monachium, ośmiokrotny mistrz kraju jako piłkarz oraz trzykrotny jako trener – zniknął z polskiej piłki w sposób bezszelestny. W 2002 roku przeszedł operację serca, lekarze wszczepili mu by-passy. Mieszka w Markowicach i oczywiście gdy jest okazja odwiedza stadion zabrzańskiego Górnika, którego jest jedną z ikon.

 Przez 14 lat spędzonych w Górniku rozegrał dla zabrzańskiego klubu 301 oficjalnych meczów, z czego 221 na poziomie ekstraklasy. Zdobył z klubem osiem tytułów mistrza Polski, sześciokrotnie wznosił w górę Puchar Polski. Grał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów z Manchesterem City.  W ciągu dziesięciu lat gry w narodowych barwach zaliczył 32 oficjalne występy. Trzykrotnie zdobył Mistrzostwo Polski jako trener. Współpracował z trenerem Górskim, Gmochem i Piechniczkiem, mając duży udział w sukcesach naszej reprezentacji w latach jej największych sukcesów. Na zachodzie tacy ludzie są piłkarskimi guru. W Polsce często nikt ich nie potrzebuje... Szkoda, bo tacy fachowcy jak on są w futbolu na wagę złota.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO PANIE HUBERCIE! MY O PANU ZAWSZE BĘDZIEMY PAMIĘTAĆ!

Autor: Marek Dziechciarz / Opracowanie: Bartek Perek

Foto: Archiwum Górnika Zabrze / Album "Górnik Zabrze - Dzieje Legendy"

Najnowsze artykuły

Gramy z Zagłębiem! Harmonogram sprzedaży biletów w dniu meczu
Wydarzenia / 01.10.2023 12:26

Gramy z Zagłębiem! Harmonogram sprzedaży biletów w dniu meczu

Więcej
GÓRNIK – ZAGŁĘBIE LUBIN: SZANSA NA SETNY GOL! [HISTORIA MECZÓW]
Wydarzenia / 01.10.2023 11:33

GÓRNIK – ZAGŁĘBIE LUBIN: SZANSA NA SETNY GOL! [HISTORIA MECZÓW]

Więcej
Kartka z kalendarza: Zdarzyło się 1 października
Wydarzenia / 01.10.2023 11:29

Kartka z kalendarza: Zdarzyło się 1 października

Więcej
Reprezentacja U-17: Awans Polski. Liczne występy naszej młodzieży
Wydarzenia / 01.10.2023 11:21

Reprezentacja U-17: Awans Polski. Liczne występy naszej młodzieży

Więcej
Wmurowano akt erekcyjny pod budowę IV trybuny Areny Zabrze
Wydarzenia / 01.10.2023 08:57

Wmurowano akt erekcyjny pod budowę IV trybuny Areny Zabrze

Więcej
Galeria zdjęć z meczu w Pawłowicach [FOTO]
Wydarzenia / 01.10.2023 08:40

Galeria zdjęć z meczu w Pawłowicach [FOTO]

Więcej