GÓRNIK ZABRZE

Rocznica urodzin Jana "Bolka" Niesyty

14 wrz 2024 | 12:27

14 września 1941 roku urodził się Jan "Bolek" Niesyto, legendarny działacz i rzecznik prasowy Górnika Zabrze. Zmarły w 2002 roku Niesyto to jedna z najwybitniejszych postaci w historii Klubu. W poniższym artykule przypominamy jego sylwetkę. 

Choć Niesyto zaczął pracę w Klubie w latach 70-tych, to jednak miłość i pasja narodziły się w nim dużo wcześniej. 

- Historia Górnika to historia mojego życia. To dzieje moich nadziei – spełnionych, niespełnionych, moich marzeń i dokonań. Bez Górnika moje życie byłoby znacznie uboższe, bardziej przyziemne, szare… – pisał we wspomnieniach „Bolek”. Z zabrzańskim klubem był związany przez lata. Wszystko zaczęło się 18 marca 1956 roku. Wtedy po raz pierwszy, mając 15 lat, zawitał na stadion przy Roosevelta. Od tej pory wiedział, że zawsze już będzie kibicował Górnikowi. Nie ma się czemu dziwić, w końcu nie mógł trafić lepiej. Pierwszy mecz w ekstraklasie i od razu pierwsze derby: Górnik Zabrze – Ruch Chorzów. Beniaminek kontra ośmiokrotny mistrz Polski. Pojedynek Dawida z Goliatem, który zakończył się tak, jak biblijna konfrontacja. Górnik wygrał 3:1. Dwie bramki strzelił Edward Jankowski, jedną Manfred Fojcik.

Do Górnika „Bolek” trafił w 1974 roku, kiedy utworzono szkółkę piłkarską „Gwarek”. Razem z Hubertem Kostką zaproszono go do gabinetu dyrektora Technikum Górniczego w Zabrzu, gdzie spotkali się z dyrektorem Suchorończakiem z Ministerstwa Górnictwa. Górnikowi odmówić nie śmiał, rozpoczął więc pracę z młodymi adeptami piłki nożnej. 24 godziny na dobę. Klub – szkoła – internat. Zajmował się wszystkimi sprawami młodych ludzi, począwszy od treningów, poprzez naukę, na sprawach życiowych skończywszy. Pomagał zaadaptować się chłopcom przyjeżdżającym z całej Polski. Selekcja do drużyn młodzieżowych odbywała się bowiem dwutorowo – przez Górnika i Gwarka. Do Górnika trafiali chłopcy miejscowi, do Gwarka – z całego kraju. „Bolek” w całej swej karierze wychował wielu znanych piłkarzy, jak choćby Michała Probierza, Marcina Kuźbę, Piotra Gierczaka czy Mieczysława Agafona. Poza tym, pomagał zawodnikom pierwszej drużyny w kontynuowania nauki w szkołach zaocznych lub wieczorowych.

„Bolka” zapamiętano jednak głównie z pełnienia funkcji rzecznika prasowego. Pierwszą konferencję poprowadził w 1977 roku, po meczu z Haką Valkeakoski w Pucharze UEFA. I tak już zostało na długie, długie lata. W końcu nikt nie robił tego lepiej niż on. Dbał o etykietę. Pomagał dziennikarzom. – Na Górniku nie może być żadnego folkloru, musi być Europa w każdym calu – mawiał.

Choć nigdy głośno o tym nie mówił, pomógł naprawdę wielu osobom. Niektórym uratował życie. Bezinteresownie. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale w dzisiejszych czasach trudno o drugiego tak oddanego klubowi człowieka. - Wśród nielicznego grona moich najbliższych przyjaciół „Bolek” zajmował wyjątkowe miejsce. Jemu jedynemu nie wahałem się powiedzieć o najbardziej przykrych dla mnie życiowych sprawach i wiedziałem, że zawsze pozostanie to między nami - mówi Hubert Kostka, były bramkarz Górnika.

25 stycznia 2002 roku „Bolek” poczuł się źle. Zrobił zakupy i wrócił do swojego mieszkania przy ulicy Tuwima, gdzie mieszkał sam. Zdążył zadzwonić na pogotowie, podać adres i wtedy jego głos w słuchawce zamilkł. Ekipa medyczna dotarła błyskawicznie, ale na reanimację było już za późno. Pogrzeb odbył się 1 lutego w Kościele św. Józefa. Nabożeństwu żałobnemu przewodniczył ksiądz dziekan Józef Kusche z Parafii Świętej Anny w Zabrzu. – „Bolku”, wygrałeś swój mecz! Świadczą o tym tłumy szczerze kochających Cię ludzi, którzy towarzyszą Ci podczas tej ostatniej drogi – mówił nad jego grobem. Żegnało go bowiem ponad dwa tysiące osób.